Dziś pora na dokończenie opowieści jak zakończył się cudowny dzień po wędrówce przez Czerwone Wierchy w niezwykłych sceneriach pogody. Kulminacją naszej całodniowej eskapady było wejście na Giewont i czekanie tam na zachód słońca. Byliśmy tam zupełnie sami z Wiktorem. W końcu ta góra należała tylko do nas. Pod ścianami wierzchołka Giewontu od północy kłębiły się białe jak mleko chmury, które coraz śmielej wdzierały się wgłąb tatrzańskich dolin. Aż po horyzont nic, tylko chmury i nieliczne wysepki, które raz wyłaniały się, raz nikły w kłębach chmur i mgły. Najciekawsze wrażenie robiła niepozorna Gubałówka, z której wystawał tylko maszt wieży radiowo – telewizyjnej, jak gdyby sonda na statku podwodnym. A w Tatrach pogoda nadal jak marzenie i wszystkie szczyty jak na dłoni.
W końcu doczekaliśmy się. Nadszedł mój ulubiony moment w górach – zachód słońca. Żadna chwila nie robi na mnie takiego wrażenia jak czas, gdy słońce chowa się za górami, a szczyty i niebo zalewa słoneczna barwa, jak pożar na horyzoncie. To są najwspanialsze chwile w górach, na które zawsze czekam z utęsknieniem. Moment, kiedy ostatnie promienie słońca muskały skały i krzyż na Giewoncie był znakiem do zejścia. Ponad godzinę delektowałem się tym rozkosznym widokiem, jakie odsłoniła mi matka natura. Góry, przyroda i pogoda zgodnie ukazały mi swoje największe piękno. Jeszcze ostatnie spojrzenia i fotki z Wyżniej Przełęczy Kondrackiej, żeby potem poniżej przełęczy Kondrackiej zejść w czeluść szybko zapadającego zmroku. Dojście na nocleg do schroniska w Dolinie Kondratowej nie trwało nawet godziny i mogliśmy spokojnie udać się na spoczynek po niezwykłych przeżyciach tego dnia. Mogę napisać zdecydowanie, że takie wrażenia jakich doświadczyłem tego dnia, nie trafiają się zbyt często. To było to , na co czekałem od dawna, najwspanialsze widowisko w górach w tym sezonie górskim. Ale o tym niech zaświadczą zdjęcia w galerii, bo słowa są zbyt ubogie, żeby to opisać.
Schronisko jest bardzo miłym miejscem, z super atmosferką, serdeczną obsługą i przychodzą tutaj wspaniali ludzie na nocleg, czasami specjalnie z Zakopanego, żeby na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Ceny bardzo przystępne, polecam każdemu to miejsce. Jedynym zgrzytem naszego długiego przeżywania przygód z tego dnia była rodzinka z Warszawy, która z małymi dziećmi po ciemku usiłowali zejść do Kuźnic. Niestety tacy turyści też się trafiają, nieprzygotowani i mało przewidujący. Na szczęście jeden z gości pożyczył rodzinie swoją, luźną czołówkę, żeby mogli bezpiecznie zejść na dół. Graficzny opis całej wyprawy znajdziecie tutaj. Zapraszam też do przeczytania części pierwszej i drugiej, kto nie czytał. I dla zabawy, odpowiedzi na pytanie w ankiecie poniżej. Tego wieczoru w schronisku powstał plan wyjścia rano na wschód słońca, który został zrealizowany, ale o tym już w kolejnym odcinku wkrótce. Zapraszam na koniec do obejrzenia fotorelacji z zachodu słońca obserwowanego z Giewontu. I dziękuję Wiktorowi za udostępnienie kilku fotek.
Note: There is a poll embedded within this post, please visit the site to participate in this post's poll.
Marcogor
[See image gallery at marekowczarz.pl]